Podejrzewam, że kolegę z Sokółki trochę zdziwiła nasza mała piaskownica do zabawy w offroad.
Wysoka wydma, ze stromym i wąskim dojazdem po grani może spodobać się każdemu a nawet lekko zestresować.
Tu pozwoliliśmy sobie na ciut więcej fantazji. Podjazdy , zjazdy i piaszczyste trawersy – nie robiły na Arcticku najmniejszego wrażenia.—po dopięciu przedniego napędu oraz reduktora – nasz khaki wędkarz zaczął zachowywać się jak typowy czołg , przejeżdżał wszędzie i po wszystkim. Na dokładkę , gdy wyłączyłem kontrolę trakcji , zablokowałem tylny dyfer i leciutko upuściłem powietrza z opon – czołg zamienił się w poduszkowiec i gdyby miał teren z bagnami na pewno także by je pokonał.
Dlatego chcąc go jednak zakopać , ale tak na amen – trzeba było wyłączyć reduktor i przedni napęd. Wtedy kopanie do jądra ziemi i zagrzebywanie hila było już o niebo łatwiejsze.
Jednak, z każdej piaskowej pułapki, zagrzebany na dębowo – wychodził bez problemu po włączaniu przodu.
ABY upewnić się w możliwościach tego Hila, WYŁĄCZYŁEM reduktor – i ?? i nic – podjazdy nadal wykonywał bez szemrania, zjazdy były nadal stabilne i pewne chociaż oczywiście wykonywane nieco szybciej.
Czuło się wręcz pewność, że piachy i luźne nawierzchnie zostały stworzony dla HILUXA ARCTIC TRUKCS AT 35.
Aby zakończyć te ochy i achy , muszę dodać te kilka słów krytyki : – koła 35” – nie da się ukryć: ich masa i wielkość powodują, że wyraźnie czuć ich pracę na nierównościach a nawet uderzenia w układ kierowniczy. Zapewne można by zmniejszyć ten efekt montując „mocniejszy” amortyzator skrętu ale wtedy znowu trudniejsze byłoby kręcenie kierownicą – lub dać amortyzator wspomagany sprężyną – i tak zaczyna się brnięcie w kolejne przebudowy ? I tu pojawia się pytanie : czy na pewno gra jest warta świeczki